Przez cały sezon motocyklowy był względny spokój, a teraz na koniec co dwa, trzy dni coś. Ktoś.
W tej elegii co kilka wersów jak refren powtarza się: "samochód wyjechał z podporządkowanej..."
Tak jak xiędzu profesorowi, który wykładał na filozofii gdy Kazik tam się uczył. Trzy dni temu jechał 40km/h ulicą Monte Cassino. Dwa skrzyżowania od mojego domu. Reanimowali go na ulicy 20 min. Odzyskał przytomność wczoraj.
Osobie kierującej autem też współczuję.
Instruktor pokazuje kursantom kask. "Co to jest?" - "Kask" - "Nie, to czapka niewidka".
Jesteśmy mali, ale nie jesteśmy muchami. 8 na 10 kolizji spowodowanych jest przez kierowców samochodu, którzy nie widzieli motocykla.
Co mamy zrobić, żebyście nas widzieli? (Uwaga gołe panie!)
Ale co by było warte życie, gdyby się nie jeździło na motocyklu?
____________________________________________