sobota, 20 marca 2010

Głupota, agresja i dominacja...

Takie rzeczy nie powinny się zdarzać.

Na warszawskiej ulicy, w drodze do pracy, spotykają się: motocyklista i kierowca samochodu. Ten drugi popełnia błąd, zahacza motocykl, ale nie chce się nawet zatrzymać i przeprosić, nie mówiąc o spisaniu dokumentu szkód. Jadą dalej, wkurzony puszkarz postanawia pokazać motocykliście kto tu rządzi, bo duży może więcej. Zajeżdża mu drogę, spycha z jezdni. Ale tam była latarnia.
Maciek miał 30 lat.
Kiedy na miejscu zjawiają się krewni zabitego, zszokowany kierowca mówi: "Chciałem go tylko nastraszyć". W sądzie już twierdzi co innego, że nic nie widział, że to wina motocyklisty. Nieobecni nie mają racji.
Sprawiedliwość jest po stronie tych którzy mają kasę i układy? Jak wytłumaczyć inaczej fakt, że ten człowiek, który z głupoty, agresji i chęci dominacji zabił drugiego człowieka, nie idzie za to do więzienia, dostaje wyrok w zawieszeniu? Czy fakt że jest majętnym dyrektorem w dużej firmie to tylko zbieg okoliczności?

"Głupota jest najcięższym grzechem, z którego nikt się nie spowiada" (Józef Puciłowski, dominikanin)