Trzyletni Alanek ogląda Krecika na takim niby-kompie nokii z ekranem 5". Dziecko ludzi którzy wzrastali w czasach gdy telewizja była czarnobiała, dwa programy, jeden tylko po południu, i 10 minut kreskówki raz na dobę; nie było jeszcze nawet VHSu.- Gdybym ja w dzieciństwie miał taki prywatny telewizor - mówi Kazik - to bym ocipiał ze szczęścia.
- Poczucie luxusu nie polega na tym, co się ma, ale na tym, czego nie mają inni.
Tak rzekłam i przypomniały mi się dyskusje pod postem o Lexusie i tożsamości. Być człowiekiem, czy mieć dobra luxusowe. I że mieć można tylko duszę. Ja tam wcale nie czuję, że mam Małą. (Hondę). Ja raczej jestem z nią. Obcuję z nią. Doświadczam jej. Radość z bycia z nią nie polega na tym, że się czuję lepsza od tych, co nie mają. Nie cieszę się że należę do niewielu którzy mogą. Przeciwnie, jeśli jest ktoś kto nie ujeżdża motocykla mimo że by pragnął - jest taka sytuacja dla mnie źródłem smutku.
Na ścianie w krakowskiej kawiarni Nowa Prowincja wyskrobany napis:
Nie masz duszy
jesteś duszą
masz ciało
.
poniedziałek, 28 marca 2011
niedziela, 13 marca 2011
Gdzie na prawo jazdy? (kat. A i B)
DZIESIĘĆ POWODÓW DLA KTÓRYCH WARTO ROBIĆ PRAWO JAZDY (zwłaszcza kategorii A, ale też i B) w AC ACADEMY czyli u Adama Cieślaka
1. Jest to kuriozalne, że w całym Szczecinie jest tylko jedna szkoła jazdy w której instruktorami są motocykliści!!! O tym że można uczyć jeździć na motocyklu nie umiejąc samemu jeździć już pisałam. Instruktorzy jazdy zarówno motocykla jak i samochodu w tej szkole to kierowcy-pasjonaci. A wiadomo, podobnie jak w szkole, że nauka od kogoś kto uwielbia swoją dziedzinę jest stokroć przyjemniejsza i efektywniejsza.
2. Adam ma GIGANTYCZNĄ wiedzę i DOŚWIADCZENIE które potrafi przekazać, a nie tylko wiedzę teoretyczną jak w większości innych szkół. Ten kto sam umie, nauczy dużo więcej niż ten, który zna temat tylko z teorii.
3. W mieście instruktorzy jeżdżą motocyklem najpierw przed kursantem, po jakimś czasie za nim, dzięki czemu kursant uczy się przez naśladowanie, a nie tylko przez instruktaż. Jest to też dużo bezpieczniejsze, gdyż w sytuacji niebezpiecznej instruktor ma większe możliwości ochronić kursanta - historia zna takie przypadki.
4. Kursant szkolony jest, teoretycznie i praktycznie, nie tylko pod kątem egzaminu ale przede wszystkim rzetelnie uczy się jeździć, tak aby poradził sobie w prawdziwym życiu!
5. Gdy popełniałam błędy byłam traktowana z cierpliwością, instruktorzy nie dostresowywali mnie (i tak już przerażonej) - przeciwnie, potrafili wesprzeć moralnie. Nawet Madi nie krzyczała na mnie, a słowo daję, było za co.
6. Instruktorzy doradzą jak wybrać odpowiedni kask, ubiór, jaki kupić motocykl. Adam pomógł mi przy zakupie mojej umiłowanej Małej (Hondy)
7. Wykłady prowadzone przez Adama (dla kat. A i B) zamiast nudnego obowiązku są pasjonujące i pełne humoru (tak to jest gdy ktoś opowiada o czymś co naprawdę kocha...)
8. Każdy z instruktorów jest niepowtarzalną i fascynującą indywidualnością. (A Madi do tego jest piękna... :-)
9. Instruktaż z pierwszej pomocy bardzo ciekawie poprowadzony - równie fajne zajęcia z tego zakresu miałam tylko u ratowników tatrzańskich.
10. And last but not least: Sprawy biurowe, formalne i organizacyjne załatwiane zawsze elastycznie i sympatycznie, tak aby to kursant był zadowolony!
I 11. (nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji.) Szkoła Adama dysponuje ośmioma motocyklami. Większość innych ma tylko jeden - egzaminacyjny, albo i nawet nie, zajeżdżony na maxa. Dzięki temu że jeździłam na różnych maszynach byłam w stanie określić jaki typ motocykla mi odpowiada, czy po examinie chcę mieć chopper, ścigacz czy naked.
Po kursie w AC ACademy ja, beztalencie, zdałam za pierwszym razem examin na motocykl. Adam nauczył mnie też w końcu prowadzić samochód (bo prawko zrobiłam jeszcze w liceum, ale jeździć nie umiałam). Ania instruktorka samochodu nie tylko uwielbia motoryzację - ona też lubi uczyć i potrafi przekazać swą wiedzę. To jest bezcenne.
1. Jest to kuriozalne, że w całym Szczecinie jest tylko jedna szkoła jazdy w której instruktorami są motocykliści!!! O tym że można uczyć jeździć na motocyklu nie umiejąc samemu jeździć już pisałam. Instruktorzy jazdy zarówno motocykla jak i samochodu w tej szkole to kierowcy-pasjonaci. A wiadomo, podobnie jak w szkole, że nauka od kogoś kto uwielbia swoją dziedzinę jest stokroć przyjemniejsza i efektywniejsza.
2. Adam ma GIGANTYCZNĄ wiedzę i DOŚWIADCZENIE które potrafi przekazać, a nie tylko wiedzę teoretyczną jak w większości innych szkół. Ten kto sam umie, nauczy dużo więcej niż ten, który zna temat tylko z teorii.
3. W mieście instruktorzy jeżdżą motocyklem najpierw przed kursantem, po jakimś czasie za nim, dzięki czemu kursant uczy się przez naśladowanie, a nie tylko przez instruktaż. Jest to też dużo bezpieczniejsze, gdyż w sytuacji niebezpiecznej instruktor ma większe możliwości ochronić kursanta - historia zna takie przypadki.
4. Kursant szkolony jest, teoretycznie i praktycznie, nie tylko pod kątem egzaminu ale przede wszystkim rzetelnie uczy się jeździć, tak aby poradził sobie w prawdziwym życiu!
5. Gdy popełniałam błędy byłam traktowana z cierpliwością, instruktorzy nie dostresowywali mnie (i tak już przerażonej) - przeciwnie, potrafili wesprzeć moralnie. Nawet Madi nie krzyczała na mnie, a słowo daję, było za co.
6. Instruktorzy doradzą jak wybrać odpowiedni kask, ubiór, jaki kupić motocykl. Adam pomógł mi przy zakupie mojej umiłowanej Małej (Hondy)
7. Wykłady prowadzone przez Adama (dla kat. A i B) zamiast nudnego obowiązku są pasjonujące i pełne humoru (tak to jest gdy ktoś opowiada o czymś co naprawdę kocha...)
8. Każdy z instruktorów jest niepowtarzalną i fascynującą indywidualnością. (A Madi do tego jest piękna... :-)
9. Instruktaż z pierwszej pomocy bardzo ciekawie poprowadzony - równie fajne zajęcia z tego zakresu miałam tylko u ratowników tatrzańskich.
10. And last but not least: Sprawy biurowe, formalne i organizacyjne załatwiane zawsze elastycznie i sympatycznie, tak aby to kursant był zadowolony!
I 11. (nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji.) Szkoła Adama dysponuje ośmioma motocyklami. Większość innych ma tylko jeden - egzaminacyjny, albo i nawet nie, zajeżdżony na maxa. Dzięki temu że jeździłam na różnych maszynach byłam w stanie określić jaki typ motocykla mi odpowiada, czy po examinie chcę mieć chopper, ścigacz czy naked.
Po kursie w AC ACademy ja, beztalencie, zdałam za pierwszym razem examin na motocykl. Adam nauczył mnie też w końcu prowadzić samochód (bo prawko zrobiłam jeszcze w liceum, ale jeździć nie umiałam). Ania instruktorka samochodu nie tylko uwielbia motoryzację - ona też lubi uczyć i potrafi przekazać swą wiedzę. To jest bezcenne.
niedziela, 6 marca 2011
Uczyć czegoś, czego się nie umie. Polska
Mrożek by tego nie wymyślił. W naszym pięknym kraju państwowe uprawnienia do prowadzenia szkoleń można zdobyć w zasadzie nie umiejąc robić tego, czego będzie się nauczać.
Aby zostać instruktorem nauki jazdy kat. A, wystarczy mieć prawo jazdy adekwatnej kategorii od trzech lat, odbyć kurs, i zdać examin państwowy: bardzo trudny teoretyczny, i niezwykle prosty praktyczny, polegający na wykonaniu czterech manewrów na placu. Nie sprawdza się, czy kandydat radzi sobie w ruchu miejskim, czy jest w stanie ogarnąć nie tylko siebie ale i kursanta, czy umie jechać na biegu wyższym niż drugi...! Egzamin na instruktora jest łatwiejszy niż na samo prawo jazdy!
W rezultacie motocyklistów szkolą ludzie nie umiejący robić tego czego uczą. Znana mi osoba opowiada mi dialog z oczekującym na examin państwowy kandydatem na instruktora (facet koło 50-tki):
- Czym jeździsz?
- Ja? Nie jeżdżę motocyklem.
- No to jak chcesz tego uczyć?!?
- Przecież będę jeździł samochodem za kursantem!
- Ale prawo jazdy masz?
- Tak, zrobiłem 30 lat temu. Ale od tej pory nie jeździłem.
Egzamin na examintora polega na tym że kandydat na examinatora examinuje prawdziwego kandydata na kierowcę, a examinator ocenia, jak kandydat to robi. Dlaczego tak nie wygląda examin na instruktora? Że kandydat pokazuje jak szkoli (żywego kursanta, bądź pozoranta) a ktoś to ocenia? Jak zdobywałam uprawnienia nauczyciela szkolnego to właśnie tak to wyglądało!
W Szczecinie jest tylko jeden ośrodek szkolenia kierowców - Adam Cieślak Nauka Jazdy, w której prawdziwi motocykliści uczą motocyklistów - ta w której ja się uczyłam (do końca tamtego roku były dwie ale teraz jest już tylko jedna). Ludność cywilna natomiast nie zdaje sobie sprawy z tego stanu rzeczy i zakładając, że wszystkie szkoły są mniej więcej takie same, wybierają je z randomu, kierując się godzinami wykładów, lokalizacją szkoły albo ceną. Zresztą są takie szkoły gdzie cenę zaniża się w ten sposób że przez 16 z 20 godzin jazdy nie wyjeżdża się z placu niezależnie od postępów - żeby oszczędzić na paliwie! Potem kursant oczywiście musi wziąć dodatkowe godziny przed examinem i wydaje tyleż kasy co gdzie indziej a marnuje tylko czas.
Zresztą funkcjonuję w realiach gospodarki towarowo-pieniężnej i jako cywilny konsument i jako osoba odpowiedzialna za finanse w sporej firmie i widzę że cena nominalna nie jest tak istotna jak stosunek ceny do jakości. Więc co z tego że zaoszczędzisz 50 czy nawet 200 zł a nie wyniesiesz z tańszego kursu nawet 1/4 tej wiedzy i umiejętności co z kursu u Adama AC Academy?
Tym bardziej że szkolenie motocyklisty to nie to samo co zakup lodówki, bo na motocyklu od twoich umiejętności zależy twoje życie???
W Polsce na drogach co roku ginie kilkuset motocyklistów, nie tylko z braku wyobraźni, ale często z braku umiejętności i wiedzy. Bo jeśli ich instruktorzy mieli tylko teoretyczną wiedzę "jak przygotować do examinu", zamiast praktycznej "jak przygotować do prawdziwego życia"? Statystyki mówią że motocyklista wyjeżdżając na drogę ryzykuje 18 razy bardziej niż kierowca samochodu. Więc i nad wyborem szkoły powinien zastanowić się 18 razy bardziej.
Aby zostać instruktorem nauki jazdy kat. A, wystarczy mieć prawo jazdy adekwatnej kategorii od trzech lat, odbyć kurs, i zdać examin państwowy: bardzo trudny teoretyczny, i niezwykle prosty praktyczny, polegający na wykonaniu czterech manewrów na placu. Nie sprawdza się, czy kandydat radzi sobie w ruchu miejskim, czy jest w stanie ogarnąć nie tylko siebie ale i kursanta, czy umie jechać na biegu wyższym niż drugi...! Egzamin na instruktora jest łatwiejszy niż na samo prawo jazdy!
W rezultacie motocyklistów szkolą ludzie nie umiejący robić tego czego uczą. Znana mi osoba opowiada mi dialog z oczekującym na examin państwowy kandydatem na instruktora (facet koło 50-tki):
- Czym jeździsz?
- Ja? Nie jeżdżę motocyklem.
- No to jak chcesz tego uczyć?!?
- Przecież będę jeździł samochodem za kursantem!
- Ale prawo jazdy masz?
- Tak, zrobiłem 30 lat temu. Ale od tej pory nie jeździłem.
Egzamin na examintora polega na tym że kandydat na examinatora examinuje prawdziwego kandydata na kierowcę, a examinator ocenia, jak kandydat to robi. Dlaczego tak nie wygląda examin na instruktora? Że kandydat pokazuje jak szkoli (żywego kursanta, bądź pozoranta) a ktoś to ocenia? Jak zdobywałam uprawnienia nauczyciela szkolnego to właśnie tak to wyglądało!
W Szczecinie jest tylko jeden ośrodek szkolenia kierowców - Adam Cieślak Nauka Jazdy, w której prawdziwi motocykliści uczą motocyklistów - ta w której ja się uczyłam (do końca tamtego roku były dwie ale teraz jest już tylko jedna). Ludność cywilna natomiast nie zdaje sobie sprawy z tego stanu rzeczy i zakładając, że wszystkie szkoły są mniej więcej takie same, wybierają je z randomu, kierując się godzinami wykładów, lokalizacją szkoły albo ceną. Zresztą są takie szkoły gdzie cenę zaniża się w ten sposób że przez 16 z 20 godzin jazdy nie wyjeżdża się z placu niezależnie od postępów - żeby oszczędzić na paliwie! Potem kursant oczywiście musi wziąć dodatkowe godziny przed examinem i wydaje tyleż kasy co gdzie indziej a marnuje tylko czas.
Zresztą funkcjonuję w realiach gospodarki towarowo-pieniężnej i jako cywilny konsument i jako osoba odpowiedzialna za finanse w sporej firmie i widzę że cena nominalna nie jest tak istotna jak stosunek ceny do jakości. Więc co z tego że zaoszczędzisz 50 czy nawet 200 zł a nie wyniesiesz z tańszego kursu nawet 1/4 tej wiedzy i umiejętności co z kursu u Adama AC Academy?
Tym bardziej że szkolenie motocyklisty to nie to samo co zakup lodówki, bo na motocyklu od twoich umiejętności zależy twoje życie???
W Polsce na drogach co roku ginie kilkuset motocyklistów, nie tylko z braku wyobraźni, ale często z braku umiejętności i wiedzy. Bo jeśli ich instruktorzy mieli tylko teoretyczną wiedzę "jak przygotować do examinu", zamiast praktycznej "jak przygotować do prawdziwego życia"? Statystyki mówią że motocyklista wyjeżdżając na drogę ryzykuje 18 razy bardziej niż kierowca samochodu. Więc i nad wyborem szkoły powinien zastanowić się 18 razy bardziej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)