niedziela, 18 października 2009

Mordercy drogowi

Chirurg z warszawskiego oddziału ratunkowego pisze, że jego wieloletnie statystyki z kliniki nie potwierdzają kreowanego w mediach obrazu, iż mordercą drogowym jest młody, pijany czy naćpany w BMW, ewentualnie na motocyklu 250km/h lecący przez miasto.

Z moich statystyk wynika: małolat w czarnej beemce z ciemnymi szybami pod wpływem amfetaminy lub alkoholu trafia do szpitala (lub trafiają jego ofiary) raz na dwa miesiące. Motocyklista, który kogoś zabił, trafia się raz na pół roku. Natomiast, motocyklista, którego ktoś zabił lub próbował zabić, trafia do nas dwa razy w tygodniu.

A wiecie Państwo kto jest, też w moich statystykach, absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym, służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka - kilkanaście razy dziennie.

Dopiero w połowie następnego akapitu zorientowałam się, że fałszywy jest obraz który mi się wyświetlił: starzejąca się biurwa z banku, czerwona szminka i paznokcie, włosy tlenione na lakier, w garsonce, z klipsami na uszach. Trzeźwa kobieta w dobrym aucie - to ja, mimo całego mojego hipizmu.

Dlatego trzeba jeździć motocyklem. Jest węższy, więc prawdopodobieństwo że się kogoś trafi się zmniejsza.

(Artykuł przeczytaj koniecznie.)

.

5 komentarzy:

  1. 100% zgody! Głupota i nadmierna pewność siebie powodują znacznie więcej wypadków niż nadmierna prędkość!

    OdpowiedzUsuń
  2. Że też nie wiedziałem o blogu jednej z moich ulubionych pisarek i poetek polskich (poważnie! "Najpiękniejsze lata życia" oraz "Wrocław i ja" są moimi pozycjami kultowymi, a sformułowania typu "neon o kroju liter pachnącym skondensowanym peerelem: KASY BILETOWE KASY" weszły u mnie do stałego użycia). Trafiłem w góglu przypadkiem. Szlachetne przedsięwzięcie, dodaję do ulubionych.
    Jarema Piotr Piekutowski (zapraszam również na http://piekutowski.blog.pl)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaremo - jesteś szalony ;-) Nie wierzcie mu :-)
    Z ww. błędami mej młodości można się zapoznać tu:
    Wrocław i ja
    Najpiękniejsze lata życia

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana Pani Pacyfko:) Rower proponuję... Żywi się powietrzem, strasznie ciężko kogoś nim trafić (chyba, że się bardzo, bardzo celnie rzuci), no i wjedzie się nim wszędzie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny pomysł! Tym bardziej że ja mam za mało siły żeby wnieść rower na schody, to co dopiero rzucić celnie :-)

    Dziękuję za pozytywny przekaz :-) Aczkolwiek jeśli mogę prosić to prościej będzie "kochana Pacyfko" ;-)

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń