niedziela, 13 marca 2011

Gdzie na prawo jazdy? (kat. A i B)

DZIESIĘĆ POWODÓW DLA KTÓRYCH WARTO ROBIĆ PRAWO JAZDY (zwłaszcza kategorii A, ale też i B) w AC ACADEMY czyli u Adama Cieślaka



1. Jest to kuriozalne, że w całym Szczecinie jest tylko jedna szkoła jazdy w której instruktorami są motocykliści!!! O tym że można uczyć jeździć na motocyklu nie umiejąc samemu jeździć już pisałam. Instruktorzy jazdy zarówno motocykla jak i samochodu w tej szkole to kierowcy-pasjonaci. A wiadomo, podobnie jak w szkole, że nauka od kogoś kto uwielbia swoją dziedzinę jest stokroć przyjemniejsza i efektywniejsza.
2. Adam ma GIGANTYCZNĄ wiedzę i DOŚWIADCZENIE które potrafi przekazać, a nie tylko wiedzę teoretyczną jak w większości innych szkół. Ten kto sam umie, nauczy dużo więcej niż ten, który zna temat tylko z teorii.
3. W mieście instruktorzy jeżdżą motocyklem najpierw przed kursantem, po jakimś czasie za nim, dzięki czemu kursant uczy się przez naśladowanie, a nie tylko przez instruktaż. Jest to też dużo bezpieczniejsze, gdyż w sytuacji niebezpiecznej instruktor ma większe możliwości ochronić kursanta - historia zna takie przypadki.
4. Kursant szkolony jest, teoretycznie i praktycznie, nie tylko pod kątem egzaminu ale przede wszystkim rzetelnie uczy się jeździć, tak aby poradził sobie w prawdziwym życiu!
5. Gdy popełniałam błędy byłam traktowana z cierpliwością, instruktorzy nie dostresowywali mnie (i tak już przerażonej) - przeciwnie, potrafili wesprzeć moralnie. Nawet Madi oczko nie krzyczała na mnie, a słowo daję, było za co.goopol
6. Instruktorzy doradzą jak wybrać odpowiedni kask, ubiór, jaki kupić motocykl. Adam pomógł mi przy zakupie mojej umiłowanej Małej (Hondy) kwadr
7. Wykłady prowadzone przez Adama (dla kat. A i B) zamiast nudnego obowiązku są pasjonujące i pełne humoru (tak to jest gdy ktoś opowiada o czymś co naprawdę kocha...)
8. Każdy z instruktorów jest niepowtarzalną i fascynującą indywidualnością. grin (A Madi do tego jest piękna... :-)
9. Instruktaż z pierwszej pomocy bardzo ciekawie poprowadzony - równie fajne zajęcia z tego zakresu miałam tylko u ratowników tatrzańskich.
10. And last but not least: Sprawy biurowe, formalne i organizacyjne załatwiane zawsze elastycznie i sympatycznie, tak aby to kursant był zadowolony!

I 11. (nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji.) Szkoła Adama dysponuje ośmioma motocyklami. Większość innych ma tylko jeden - egzaminacyjny, albo i nawet nie, zajeżdżony na maxa. Dzięki temu że jeździłam na różnych maszynach byłam w stanie określić jaki typ motocykla mi odpowiada, czy po examinie chcę mieć chopper, ścigacz czy naked. 

Po kursie w AC ACademy ja, beztalencie, zdałam za pierwszym razem examin na motocykl. Adam nauczył mnie też w końcu prowadzić samochód (bo prawko zrobiłam jeszcze w liceum, ale jeździć nie umiałam). Ania instruktorka samochodu nie tylko uwielbia motoryzację - ona też lubi uczyć i potrafi przekazać swą wiedzę. To jest bezcenne.

12 komentarzy:

  1. W zeszłym roku też udało mi się nie zostać nakrzyczanym (patrz pkt. 5)... Ciekawe jak w tym będzie, tym bardziej, że trzeba się postarać i jakoś te 20 godzin do zrównania się z Tobą uzasadnić... ;) I to nie tylko nieskrywaną radochą z kręcenia ósemek ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To - korzystając z okazji - parę pytań (bo nie wiem, kiedy się live spotkamy, a pewnie i tak zapomnę) technicznych, bo trochę mnie motor korci, chociaż z jednośladów zmotoryzowanych mam przejechane... kilkadziesiąt metrów raptem (skuter).

    Jak wygląda sam kurs, jeśli obie osoby są na różnych motorach? Radio jakieś jest i słychać się cały czas czy jak?

    Na ile problematyczne jest utrzymanie równowagi/maszyny w pozycji stojącej? Wydawało mi się trywialne na skuterze (na rowerze też problemu nie mam), ale widzę takie koszyki...

    Żywotność maszyny - kiedyś przeglądałem ogłoszenia i bardzo zniechęciło mnie, że spora część z przebiegiem małe kilkadziesiąt tysięcy to "po remoncie silnika". Naprawdę tak szybko się zużywają czy to jakieś katowane egzemplarze były?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę dodać swoje 3 grosze, choć jak do tej pory jakby wszystkie moje wypowiedzi nie są "widziane na forum", bo jakoś nigdy nie doczekały się żadnego commenta... Ale się nie poddaję i brudzę forum dalej. Pierwszy motocykl, zwłaszcza dla dziewczyny powinien być nie za ciężki i nie za wysoki. Ot najlepszy jest właśnie chopperek w którym dosięgasz nogami do ziemi i to swobodnie ( i masz nawet sporo ugięte kolana). Taki pojazd ma nisko zawieszony środek ciężkości, więc z jego utrzymaniem w pionie raczej nie ma. A moto praktycznie samo jedzie - byle mu nie przeszkadzać. Nie należy słuchać porad tzw. wszechwiedzących motocyklistów, którzy jeżdżąc 2- 3 lata twierdzą, iż motocykle o małej pojemności silnika do niczego się nie nadają. Już na 250-tce można szybko jechać - nawet w 2 osoby. Kupowanie maszyny o pojemności 1000 to totalna głupota, no i koszty paliwa oraz części (ilość wydatków przemnóż przez ilość cylindrów). Co do niezawodności. Dobrze eksploatowny motocykl przejedzie ci kilkaset tysięcy km bez większych remontów. Dla mnie moto, które ma parę lat i jest "po remoncie silnika" oznacza sprzęt totalnie skatowany. Mój motocykl przejechał kilkanaście razy ziemię wokół (ile dokładnie tego nikt nie wie), ma 29 lat i jeszcze zostawię go wnukom (a jeżdżę na tych samych tłokach - rok temu wymieniłem tylko pierścienie na nominalne, nie robiąc żadnego szlifu cylindra). I żeby nie było nieporozumień. Nie chodzi o Harleya, które są bardzo awaryjne (w sumie serwisy też muszą z czegoś żyć). To tyle... Pozdrawiam waleczne dwukółkowe (także in spe) koleżanki. koteg

    OdpowiedzUsuń
  4. ROZI...
    Jestem instruktorką ze szkoły Adama. Jestem tą Madi, o której pisze Pacyfka.
    Odpowiadam: instruktor jedzie na drugim motocyklu przed kursantem. Łączność mamy poprzez bluetooth-a z zasięgiem do 500 metrów.
    Motocykl powinien być na tyle niski, żebyś stojąc sięgała lekko ugiętymi nogami swobodnie do ziemi.
    Co do stanu motocykli... proste pytanie ale odpowiedź już nie... Wszystko zależy od tego jak motocykl był używany, jak serwisowany, na ile jego silnik jest wyżyłowany.. No i oczywiście poszczególne egzemplarze też mają swoje osobnicze cechy... i nie piszę tu o podziale na marki... nie ma że Honda OK a Yamaha czy Ducati nie... wszystko zależy JAK motocykl był użytkowany... W Polce.. różnie to wygląda...

    OdpowiedzUsuń
  5. Aha kochani w kwestii formalnej. Rozie jest chłopakiem. :-)

    Utrzymanie motocykla w pionie, kiedy jedzie, nie jest dużym problemem, on to robi zasadniczo sam. Kiedy stoi albo kiedy się zatrzymuje lub rusza - bywa różnie. Istotnym parametrem jest stosunek wysokości maszyny do wzrostu kierowcy. Ja z moim 155cm i masą mięśniową w standardzie przewidzianym dla mojej płci miałam czasami problem. Nawet egzamin państwowy na pisemną prośbę zdawałam nie na 250ce ale na 125ce, tej na której examinuje się na A1. Umotywowałam to wzrostem i zostało to uwzględnione. Ale wystarczy parę centymetrów wzrostu więcej żeby było dużo wygodniej. Mężczyźni mają z difoltu 40% masy mięśniowej, a nie 30% jak kobiety, więc i tu mają już na starcie łatwiej - jak zresztą w większości dziedzin życia. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odnośnie tego co pisze Koteg. Zgadzam się z nim że warto, aby pierwszy motocykl miał małą pojemność. Pozwalam sobie, mimo mego mizernego doświadczenia, wygłosić taką opinię, bo podpieram się tu autorytetem Adama i Madi, którzy w czasie kursu niejednokrotnie o tym mówili. A wiedzą co mówią, bo mając styczność z kilkuset początkującymi osobami rocznie wiedzą jak toczą się ich dalsze losy. Adam mówił że ci absolwenci którzy niepomni rad na pierwszy sezon kupili ścigacz o litrowym silniku skończyli na cmentarzu lub na wózku.

    Zaś co do tego czy chopper czy naked - to już jak komu wygodnie i przyjemnie. Ja wolę jednak naked bo pozycja na nim lepiej współgra z geometrią mojego kręgosłupa. Fakt że Mała ma stosunkowo wysoko środek ciężkości - ale to już jest "coś za coś". Jakoś ją mimo wszystko ogarniam :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. "mając styczność z kilkuset początkującymi osobami rocznie wiedzą jak toczą się ich dalsze losy. Adam mówił że ci absolwenci którzy niepomni rad na pierwszy sezon kupili ścigacz o litrowym silniku skończyli na cmentarzu lub na wózku."

    Wszyscy? A to nie zależy czasem też od tego jak kto jeździ?

    OdpowiedzUsuń
  8. No rzecz w tym Amorfisie że nie.

    Opanowanie maszyny 130konnej wymaga nie tylko rozwagi - ale przede wszystkim umiejętności. Których po kursie się jeszcze nie ma. - To jest opinia moich instruktorów. Adam siedzi w motocyklach od 25 lat. Widział niejedno. Mówi że jego umiejętności pochodzą między innymi z tego, że przez kilka lat jeździł 250ką. I że jeśli ktoś kupuje na początek taką mocną maszynę to używa jej przede wszystkim uważając by mu się nie wymknęła spod kontroli - to nie sprzyja rozwijaniu umiejętności.
    To tak jakby dziecko zamiast na rowerek posadzić od razu na skuter. Jakby naukę angielskiego zacząć od future in the past a nie od hallo thank you etc.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dodam jeszcze, że mocne, ciężkie motocykle naprawdę dla osób początkujących odbierają całą przyjemność z jazdy. Bo nie jest to rozkoszowanie się widokami i wiatrem we włosach, ale walka o życie... o utrzymanie w pionie maszyny, gdzie problemem staje się nawet ruszenie spod świateł. Bo jak maszyna ci się na postoju lekko przegibnie na którąś ze stron - od pionu - to już leeeeci - a ty za nią. Potem delikwent musi prosić przechodniów o pomoc, aby podnieść to żelastwo z ziemi - bo słaba kobieta czy nawet mniej usportowiony facet z brzuszkiem raczej nie podniosą kawał metalu leżący na ziemi o wadze np. 300 kg. koteg

    OdpowiedzUsuń
  10. Z całym szacunkiem dla szkoły Adama C. ,nie piszcie tu ,że jest to jedyna w szczecinie z instruktorami motocyklistami bo to NIE PRAWDA !
    W PD jest instruktor motocyklista ,również Adam i jest świetnym w swoim fachu prawdziwy pasjonat i mistrz polski w gientarze.
    Fakt też jest taki że kursanci patrzą na cenę i niewielu zastanawia się kto ich tak naprawdę będzie uczył ciekawe jakimi kryteriami wybierali by kurs nurkowania lub spadochronowy ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak pisałam tego posta to była to prawda. Od tej pory jeszcze jedna szkoła jazdy zaopatrzyła się w instruktora motocyklistę - widzę ich czasem na mieście. Dobrze, że się coś poprawia w temacie.
    Znam Adama z PD, bardzo narzeka że każą mu tam jeździć samochodem za kursantem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,

    fajnie że udało mi się znaleźć tak fajny artykuł zawierający tak ciekawą opinię. Wszędzie pełno info o kategorii B ale na temat A słabo. A tu proszę taki ciekawy wpis. Sam zastanawiam się nad prawkiem na motor. Doświadczenie mam mniej więcej takie jak autorka artykułu czyli kilka km na skuterze made in china oraz kilkaset metrów na Yamaha Drag Star 650. Fajne że w tej szkole można się przejechać różnymi typami motorów co da jakieś wyobrażenie czym chcielibyśmy jeździć. Cena za kurs jest dość wysoka ale dobre szkolenie to w przyszłości nasze bezpieczeństwo a na bezpieczeństwie nie powinno się oszczędzać. Pozdrowienia dla autorki

    OdpowiedzUsuń