... Mam koło, tacham je do naszego boxu, zębatka robi mi śliczny, zawodowy tatuaż na udzie. Trzeba pożyczyć narzędzia, a nie jest łatwo, bo dookoła wszyscy coś montują albo demontują, wszędzie dookoła trwa taka sama walka. Podaj powertejpa. Załatw mi czternastkę. Z czternastką, kochany, to prokurator. Zakładamy koło. Te wszystkie otworki, w które powinna wejść oś. Patrzę w nie jak ginekolog w p..du. Coś nie wchodzi. Milimetr w górę. Milimetr do przodu. Ręce się trzęsą z wysiłku, zdenerwowania i pośpiechu. Przeszedł! Koma trzy! Wachę masz?! Nie? Cholera! Jeszcze podać człowiekowi kask, znaleźć rękawice (przed chwilą tu były…!) – dobra, może lecieć.
Przed wyścigami na padoku rozgrywa się walka, w której narzędziami są śrubokręty i klucze, a rywalami entropia i czas...
Więcej opowieści i zdjęć w felietonie na MotoRmanii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz