środa, 10 listopada 2010
Zen, czyli sztuka oporządzania motocykla
- Śmierdzisz spalinami - zauważa Dziuny z właściwą mu delikatnością. - Co ty masz takie upaprane łapy?
- Smarowałam łańcuch - odpowiadam z dumą.
Taaa. Filozof i wyznawca xiążki "Zen czyli sztuka oporządzania motocykla", który wciąż zarzuca mi romantyczne podejście do motocykla (i do życia w ogóle) i pomijanie aspektu klasycznego, a sam nigdy w życiu nawet nie powąchał silnika z bliska.
Instrukcja obsługi motocykla pełni w narracji Pirsiga bardzo szczególną rolę. Korzystanie z niej odróżnia romantyków od ludzi o podejściu klasycznym. "Ja uważam za naturalne i oczywiste, że należy korzystać ze skrzyneczek z narzędziami i instrukcji obsługi, które są sprzedawane razem z maszyną, i samemu regulować silnik i dokonywać drobnych napraw. John jest innego zdania. Woli powierzyć te sprawy kompetentnemu mechanikowi.
John i Sylvia są dosyć zdolni i potrafiliby się nauczyć regulować motocykl w półtorej godziny, gdyby chciało im się do tego przyłożyć. Zaoszczędziliby w ten sposób wiele czasu, pieniędzy i nerwów. (...) Oni w ogóle nie akceptują techniki. (...) po to jeżdżą na motocyklu, żeby uciec od techniki na słońce i świeże powietrze prowincji."
"Budda czuje się w równym stopniu u siebie w układach scalonych komputera i w skrzyni biegów motocykla co na szczycie góry i w płatkach kwiatu. Kto myśli inaczej, ten umniejsza Buddę - i jednocześnie samego siebie."
I ja przeczytałam, bardzo dokładnie, instrukcję do Małej. Wszystko o ustawianiu klamek, wymianie oleju i sprawdzaniu stanu zębatek. Potrafię podregulować obroty silnika, wiem co zrobić, jeśli nie chce odpalić. Ale szczerze się przyznam, że z całej instrukcji najbardziej inspiruje mnie wstęp.
"Ten motocykl rzuca ci wyzwanie do panowania nad maszyną, wyzwanie do przygody. Jedziesz poprzez wiatr, z drogą łączy cię pojazd który reaguje na twoje polecenia jak żaden inny. W przeciwieństwie do samochodu, nie ma wokół ciebie metalowej klatki. Jak w samolocie, sprawdzenie stanu technicznego przed jazdą i regularna obsługa jest kluczowa dla twojego bezpieczeństwa. Twoją nagrodą jest wolność"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wszystko zależy od tego, o jakiej czynności mowa. Wymiana oleju czy regulacja klamki to już nie to samo, co grzebanie przy rozrządzie, naprawa rozrusznika. Już demontaż tylnego koła jest pewnym wyzwaniem. Regulację i czyszczenie gaźnika pewnie da się jeszcze opanować, ale jeśli mamy dwa czy cztery gaźniki i trzeba robić synchro, to już większe wyzwanie.
OdpowiedzUsuńPewne czynności da się opanować z czasem, ale niektórzy potrzebują kogoś - jakby to rzecz - wprowadzającego, który poprowadzi ich przez te zawiłości i pokaże, krok po kroku, jak daną czynność wykonać. Bez tego może być nie raz błądzenie we mgle.
Błaha czynność jak lutowanie - jednym sprawia problem, innym nie. Założyć gniazdo zapalniczki albo podłączyć grzane manetki niby nie trudno, a jednak bez tych umiejętności wysiłek spełznie na niczym.
Dlatego niektórzy wolą motocykle na wtrysku, gdzie część czynności mechanicznych mają zaoszczędzone.
Wracając do Pirsiga, przeczytałem jego książkę - tą o motocyklu oraz kontynuującą go "Lilę", która już dotyka tematu żeglarstwa. Wydaje się, że w książce są przedstawione dwie skrajności - autor i jego kompan. Gdybym miał scharakteryzować swoje podejście, ustawiłbym się pomiędzy nimi dwoma.