czwartek, 29 lipca 2010

And the wind in my hair will tear off all my sorrow...

Motocykl jest jak narkotyk. Dosiadam go, ruszam w Drogę i nagle wyłączają się te obsesyjne myśli, których nie mogę się pozbyć na inne sposoby. Nierozwiązywalne problemy w domu, w pracy, w świecie na jakiś czas przestają boleć.
Oczywiście, nie znikają. Ale można od nich na chwilę odpocząć, nie niszcząc układu nerwowego i wątroby. Nałapać pozytywnej energii. Mieć więcej siły by wytrzymać to, czego nie da się zmienić.



Mój Gang w Drodze. Od lewej: Alex i jego Yamaha XJ600. Moja Mała. Za nią Yamaha XJ600 Estelara. Najbardziej z prawej Acze i jego Virażka 750.

2 komentarze:

  1. owa fotografija, kieby kadr z Hartleyowego filmu, polska wersja "No such a thing" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak też się czułam Alanie. Jak w jakowymś "Simple Men" czy innej z-innego-świata historii.

    OdpowiedzUsuń