Najpiękniejsza muzyka to praca silnika.
Niedawno Kazik zapytał mnie złośliwie:
- Czy wiesz jak zbudowany jest motocykl?
Wiedziałam, do czego on pije. Ja też przeczytałam Zen czyli sztuka oporządzania motocykla i pamiętam enumerację daną przez Pirsiga:
Z punktu widzenia elementów składowych motocykl można podzielić na układ napędowy i ramę.
Układ napędowy dzieli się na silnik i układ przeniesienia napędu.
Silnik składa się z bloku z układami zasilania, napędowym, rozrządu i smarowania.
Blok składa się z cylindrów, tłoków, popychaczy, wału korbowego i koła zamachowego.
[i tak dalej...]
- Nie, ale mam to w podręczniku kursanta - odpowiedziałam. A gdy Dziuny, w sposób całkowicie dla mnie przewidywalny, posługując się koncepcją Pirsiga zarzucił mi, że moje podejście do jazdy jest romantyczne, a pomijam niezbędny aspekt klasyczny, rzekłam:
- Widzisz, i na tym polega różnica między nami: ty wiesz, bo przeczytałeś w xiążce, jak zbudowany jest motocykl; a ja jeżdżę na motocyklu! :-)
I tak to jest. Filozofom wystarczy mem, konceptualizacja, informacja, którą mogą przyswoić, przeanalizować i przetworzyć - ale jedynie w inną informację. Ale nawet mając najdokładniejszy opis części i funkcji motocykla nie znajdą w nim odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie tacy jak ja dosiadają tych maszyn, wszak nie po to by dojechać do pracy. Czego w ten sposób szukają, albo co chcą zgubić. Dla takich jak ja informacja może mieć co najwyżej znaczenie praktyczne lub oboczne. Czymże bowiem jest informacja wobec doznania, doświadczenia, emocji? Czym opis części silnika wobec wiatru we włosach? Mówię o opisie, nie o samym silniku. Bo bez silnika wiatru nie będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz